Kuchnia jest, w naszym pojęciu, miejscem w domu najbardziej magicznym. Tam powstaje coś z niczego, tam jest ciepło, przytulnie, tam, tak naprawdę, można codziennie tworzyć coś odmiennego. Salon, jadalnia, czy domowy bar nie są, według nas, przestrzeniami budzącymi taką kreatywność. Ich nie da się zmieniać codziennie. W kuchni tworzy się jedzenie, którego odmian nie ma końca. I jeśli nawet gotuje się przez całe lata w tych samych garnkach, smaży na tych samych patelniach, czy kroi tym samym nożem, raz po raz rodzi się tam coś nowego. Coś, co zmienia istotę myślenia o sobie samym. Co niezwykłe, dzięki zaangażowaniu w swój kulinarny rozwój buduje się też głębsze relacje z rodziną, z najbliższymi, z tymi, dla których się gotuje. Mówimy o gotowaniu z pasją i miłością. Gotowaniu, które zakłada chęć dzielenia się.
Kuchnia jest taka trochę przewrotna – stałość, w postaci miejsca, kolorów, sprzętu, łączy się z nieokiełznaną, nieprzewidywalną i nieskończenie dużą możliwością kreacji. I ta kreacja może całkowicie odmienić czyjąś egzystencję.
Kiedyś, dawno temu, końcem lat 90-tych XX wieku, musieliśmy podjąć, jako małżeństwo, przyjaciele, rodzina, ludzie związani ze sobą na zawsze, bardzo trudną decyzję. Czy chcemy żyć dla siebie i mieć czas na wszystko, co nas łączy, czyli i gotowanie, czy też będziemy żyli w różnych światach, dostosowując swoje życie do wymogów naszych prac. Wtedy wielkie przywiązanie do kuchni pociągnęło za sobą kolejny krok – będziemy tworzyć własną firmę. A ona, jak się po latach okazało, była pierwszym krokiem do swoistej wolności. Czyli – jak pokazało nasze doświadczenie, kuchnia zmieniła życie, a na pewno zapoczątkowała jego zmiany.
Jedno z nas kocha gotować, robi to z miłością i zaangażowaniem, twierdząc, że świadomie kształtowana umiejętność gotowania wyróżnia mężczyznę z tłumu innych facetów. A oboje od zawsze kultywujemy posiłki, jako czas bardzo nadzwyczajny. To nie tylko chwila na kontemplowanie nowych smaków, ale taki czas-poza-czasem. Wtedy świat nie ma do nas dostępu, nikt i nic się nie liczy. Jesteśmy sami dla siebie i dla powolnego delektowania się tym, co pyszne. Jeśli nawet cały dzień okazuje się być pasmem porażek, jeśli cały miesiąc, rok czy nawet lata są ciężkie, da się je przetrwać, między innymi, za sprawą kuchni. Tam jest bardzo specyficznie. Jedzenie jako takie, nawet najprostsze, jest w ludzkiej świadomości łączone z symbolem obfitości, bezpieczeństwa i szczęścia. Kiedy się twórczo, z przyjemnością gotuje, można na jakiś czas odpędzić od siebie demony codzienności.
W naszym pojęciu kuchnia daje poczucie bezpieczeństwa, wolności i nieskrępowanego tworzenia. Ona uczy, że można takie myślenie przełożyć na całą rzeczywistość i zacząć odmieniać swój świat.
Nawet, jeśli w kuchni role dzielone są nie całkiem pół na pół – bo prym wiedzie kucharz, a kuchcik usiłuje mu pomagać, to zawsze jest się w tym razem. I razem się tworzy. Nigdy nie będzie się „tak razem” wspólnie oglądając telewizję. Tu chodzi o poświęcenie gotowaniu takiej ilości uwagi i emocji, by powstało coś, co będzie nagrodą za trud, czas, wysiłek poświęcony przygotowywaniu potraw.
Żeby gotować dobrze, trzeba mieć wiele czasu. A, żeby mieć czas dla siebie, trzeba było, przynajmniej tak się stało w naszym wypadku, móc pracować u siebie. Wtedy, kiedy się chce i kiedy ma się ochotę. To nam zapewniła podjęta dawno temu decyzja zawiązana w z kuchnią. Decyzja, co specyficzne, podjęta w kuchni. Koło się zamknęło. Dlatego, między innymi, nasze sklepy: www.smakprostoty.pl i www.zeliwnenaczynia.pl faworyzują kuchnię. Przez wielkie K.
Tych Państwa, którzy rozumiejąc ideę robienia najlepiej, jak się da tego, co się robi, zapraszamy do przeczytania pozostałych tekstów dotyczących naszej, wypełniającej idei życie.
Joanna Gawlikowska i Krystian Wawrzyczek
Zdjęcia: Demeyere, Staub
Szukaj nas tutaj: