W XX wieku koncepcja smażenia przeszła tak radykalną i niewyobrażalnie potężną ewolucję, że można ją porównać do tempa rozwoju Internetu, którego jeszcze 20 lat temu w Polsce niemal nie było. Dzieje patelni nieprzywierających to zagmatwana historia wzlotów i upadków ludzkiej myśli technicznej.
Na początku od razu zastrzeżenie – rzecz będzie się tyczyć teflonu, ale artykule zobaczą Państwo zdjęcia najnowszych, ultra zdrowych patelni z powłokami nieprzywierającymi. Nie będziemy katować nikogo widokiem koszmarnych patelni z rakotwórczym teflonem.
Zbrojne złego początki
Wszystko zaczęło się już w 1940 roku, gdy amerykańska marka DuPont wynalazła teflon, materiał, na którego punkcie ludzkość oszalała. Teflon służył dzielnie w przemyśle zbrojeniowym, lotniczym, czy kosmicznym. Później trafił do kuchni, gdzie narobił sporo złego. Po pierwszym wybuchu jego kuchennej popularności, na przełomie lat 70- tych i 80-tych XX wieku, teflon został przebadany na wskroś i wyjawił swoje prawdziwe oblicze. Okazał się być siedliskiem wszelkiego zła, niemal szatańskim wynalazkiem. Naukowcy ustalili, że zawarte w nim, potencjalnie rakotwórcze kwasy perfuoorooktanowe (PFOA) i polimery politetrafluoroetylenu (PTFE) zaczynają się stawać prawdziwie groźne po przegrzaniu patelni zaledwie powyżej 200 stopni Celsjusza. Dla nieuświadomionych – taką temperaturę patelnia osiąga już po dwóch minutach smażenia, licząc od włączenia palnika.
Związki PFOA i PTFE niszczą środowisko
Dodatkowo – PFOA i PTFE są nadzwyczaj wręcz szkodliwe dla środowiska naturalnego, gdyż rozkładają się przez kilkaset lat! Człowiek sam się zdumiał, że stworzył taki nadnaturalny koszmar. Dlatego teflon, który już w późnych latach 80-tych XX wieku uznano za potencjalnie rakotwórczy, znika powoli z powierzchni Ziemi.
Teflon w kuchni rozczarował
Teflon nie sprawdził się też jako pokrycie patelni, bo szybko obłaził. Można go było w jednym wręcz momencie zarysować.
Teflon w kuchni okazał się być pechowy i nie pechowy zarazem, bo zaczął nadzwyczaj ważny trend poszukiwań zdrowych powłok nieprzywierających. Bez złego nie byłoby dobrego. Jak zwykle przekorne życie zrobiło sobie z człowieka kpiny.
Mięsny raj
Może jeszcze słowo o tym, dlaczego pojawiła się patelnia z powłoką nieprzywierającą? Wcześniej, przed rokiem 1940, nie było zapotrzebowania na taki twór, którego zaistnienie wymusił pośpiech cywilizacji zmuszającej człowieka do stopniowego odejścia od powolnego, kultywowanego gotowania, a przejścia w świat modyfikowanych, czy przetwarzanych produktów i półproduktów, które można było szybko usmażyć. Innym z powodów powstania współczesnej koncepcji zdrowego smażenia i patelni nieprzywierających jest, przerażająca dietetyków, ekspansja fast foodów, które nauczyły ludzi, że niemal wszystko można usmażyć. Kiedy odsłoniła się żelazna kurtyna i runął komunizm, Polska też wpadała w manierę smażenia bez umiaru. Nagle pojawiła się różnorodność mięsa, kupowanego bez kolejek i bez kartek. Zaczął się mięsny raj.
Im bogatsze społeczeństwo, tym lepsze patelnie
Od lat 50-tych XX wieku na Zachodzie kilkusetkrotnie wzrosło zapotrzebowanie na olej jadalny. Niesłychanym jest, że wraz ze wzrostem zamożności społeczeństw, przyspieszeniem tempa życia, to patelnie zaczęły odgrywać najistotniejszą rolę w kuchni. Wystarczy wspomnieć kuriozalne wręcz, mogące zabić niejednego miłośnika logicznego żywienia, straszliwe angielskie śniadanie – jajka sadzone na boczku z podsmażaną fasolką z puszki!!! (Mamy szansę raz na czas obserwować ten straszliwy obrządek - gdy rodzinny, rodowity Anglik zabiera się za szykowanie śniadania na patelni).
Teflon czwartej i piątej generacji
Wracając do teflonu – z jednej strony wycofywano go, z drugiej modyfikowano, próbowano stworzyć lepszy. Obecnie można dostać markowe patelnie z czwartą i piątą generacją teflonu (z tzw. Autograph’em DuPont’a), jednak, niestety, nie są tanie, bo ten teflon nie zagraża zdrowiu. Takie patelnie kosztują od, mniej więcej, 500-600 zł wzwyż.
Szaleństwo patelni nieprzywierających
Później, w epoce poteflonowej, zaczął się prawdziwy szał. Każdy znaczący i liczący się w świecie technologii kulinarnych producent zatrudniał inżynierów, chemików, alchemików i innych speców, by prześcignąć konkurencję swoją opatentowaną, doskonale zdrową, skrywaną w zbrojonych i strzeżonych przez smoki sejfach tajemnicą. Ten szał, skądinąd bardzo pożyteczny, doprowadził jednak do specyficznego, kuchennego wariactwa. Ci, którzy nie bardzo rozumieją istotę smażenia, wymagają od patelni z powłokami nieprzywierającymi prawdziwych cudów. Życzą sobie, by patelnie odsunęły od nich latami hodowany cholesterol, nadciśnienie, choroby serca, by wyleczyły świat z miażdżycy, zawałów, chorób trzustki i niewydolności katowanej dekadami tłuszczem wątroby.
Z drugiej strony pojawił się śmieszny trend tzw. smażenia bez tłuszczu, które, jako takie nie istnieje. Sam proces smażenia wymaga choćby minimalnego dodatku tłuszczu – inaczej mówimy o prażeniu, które ze smażeniem nie ma nic wspólnego.
Wielu przeszło ze skrajności w skrajność – kiedyś używali naczyń, czy patelni z najczystszego aluminium, teraz skrupulatnie badają istotę najnowszych powłok, licząc, że one cofną czas złego żywienia.
Nowe technologie też mają swoje ograniczenia
Ponieważ zaawansowane technologicznie patelnie z powłokami nieprzywierającymi są drogie, w rozumieniu wielu gotujących powinny zatem przetrwać z nimi do końca życia, wytrzymać dokumentnie wszystko i bez oporów zastosować się do nawet najbardziej wydumanych kulinarnych eksperymentów. Otóż nie, nawet najdoskonalsze patelnie nieprzywierające mają swoje ograniczenia.
Zły teflon zmusił człowieka do logicznego przewartościowania. Przyczynił się do rozwoju dobrych, niemal kosmicznych, zdrowych technologii. Niestety, nadal kusi tych, którzy oszczędzają na własnym zdrowiu – można bez kłopotu kupić najgorszej jakości patelnie na wagę (!) za przysłowiowe „dwie dychy”.
Krystian Wawrzyczek – specjalista z zakresu żywienia, technik i technologii kulinarnych
Zdjęcia: Staub, Zwilling
Szukaj nas tutaj: