Każdy rodzic z dumą odpowie twierdząco na zadane w tytule pytanie. Oczywiście, że jest w stanie wpływać na nawyki żywieniowe swojego dziecka. Jest w tym ogromnie dużo prawdy. To od rodzica należy, czy dziecko będzie jadło zdrowo, czy jego posiłki będą odpowiednio zbilansowane, czy zaakceptuje rygor naprawdę dobrze dobranej diety (diety w rozumieniu nawyków żywieniowych, nie zaś procesu np. odchudzania, czy oczyszczania organizmu). Niestety, w przygotowaniu do zdrowego żywienia przeszkadza mocno świat.
Dziecko – mało krytyczny odkrywca
Mając 2-3 lata, dziecko zaczyna dogłębnie i dynamicznie poznawać świat smaków, zapachów, kolorów jedzenia – i tego dobrego i złego. I teraz rodzi się kłopot. Bo dziecko sięgnie po wszystko, co mu zasmakuje. Jeśli trafi na tabliczkę czekolady, a ma zakodowane upodobanie do słodyczy (takie kodowanie zaczyna się w życiu płodowym), potrafi zjeść ją całą, bo jest dobra i smakuje. Oczywiście, dziecko nie zdaje sobie sprawy, czy mu czekolada zaszkodzi, czy nie. Takie informacje docierają do nas w procesie uczenia się świata potraw, składników, produktów i półproduktów.
Jeśli dziecko nie ma uczulenia na czekoladę, jeśli po zjedzeniu całej tabliczki nie boli go brzuch – dlaczego miałoby świadomie rezygnować z przyjemności jedzenia tego, co mu smakuje? I tu problem.
Rodzic – nauczyciel
Rodzic odgrywa w procesie uczenia dziecka zdrowego żywienia dość trudną i niewdzięczną rolę. Musi bardzo czujnie śledzić najnowsze trendy w żywieniu dzieci, jeszcze czujniej obserwować reakcje organizmu dziecka na potrawy i ich składniki, dodatkowo musi stosować reguły zdrowej diety i na dodatek proponować dziecku możliwie najbardziej atrakcyjną i zróżnicowaną ilość potraw komponowanych ze wszystkich 12-tu grup żywieniowych. To bardzo, bardzo trudne zadanie. Na pewnym etapie rozwoju dziecka świadomy rodzic staje się dietetykiem i prawdziwym fachowcem.
Zadaniem rodzica jest uczyć, przez dobre jedzenie, ciekawie przyprawiane, atrakcyjne wizualnie i smakowo potrawy, jak dziecko powinno się żywić i kształtować zmysł smaku. Rodzic musi też uczyć dziecko tego, co jest dla niego szkodliwe, czego powinno unikać.
Zagrożenia dla wcześniejszej nauki
Niestety, przysłowiowe schody zaczynają się, gdy dziecko trafia do przedszkola. Zdarzają się przedszkola, z reguły prywatne, gdzie karmią dzieci bardzo dobrze i świadomie. Ale to są miejsca, niestety, nadal wyjątkowe. Tradycyjne przedszkole jest w stanie bardzo dużo zepsuć i stworzyć nowe, nie koniecznie dobre nawyki żywieniowe. Dziecko, które regularnie jadało kasze, makarony, ryże, zapiekanki, surówki, sałatki, potrawy pieczone, duszone – nagle będzie karmione ziemniakami z sosem robionym z koncentratu pomidorowego, sklepowymi pierogami, parówkami z byle jakiego mięsa, grysikiem, itp. To, niestety, standard. Jak to się ma do dobrego, zbilansowanego, różnorodnego jedzenia, do którego jest przyzwyczajone?
Kolejne zagrożenie – rówieśnicy
Rodzic nie ma, siłą rzeczy, możliwości kontrolowania non stop tego, co je dziecko. Znam dzieci, które były doskonale karmione w domu, ale wyraźnie presja rówieśników zrobiła swoje – pokochały fast food, czekolady, słodycze w nadmiarze, chipsy. Były w stanie – już w końcu przedszkola - wymieniać swoje zdrowe drugie śniadanie na szkodliwe substytuty jedzenia.
W chwili, gdy dziecko wyrusza w świat, do przedszkola, szkoły, rodzic jest zmuszony sprawować jeszcze bardziej surową kontrolę. Staje się Cerberem diety małego człowieka. I – oczywiście – zaczyna być wrogiem dziecka, które znalazło upodobanie w żywieniu się tym, co mu ewidentne szkodzi.
Ale – nie ma co się poddawać. Mądry rodzić i tak wygra!
Krystian Wawrzyczek, specjalista z zakresu żywienia, technik i technologii kulinarnych
Zdjęcia: Depositphotos
Szukaj nas tutaj: