Często spotykamy się z pytaniem, zwłaszcza naszych widzów na kanale YouTube, czy warto kupić sobie tani pierwszy japoński nóż? Analogią bywają tu, np., pierwsze rowery (w końcu mało kto sadza malucha od razu na super-maszynę), pierwsze buty, bo z nich się w straszliwym tempie wyrasta, czy wiele innych „pierwszych” rzeczy, które kupuje się niejako na próbę. Czy to też tyczy się tanich japońskich noży? Oddajemy głos naszemu specjaliście. Krystian, właściciel sklepu PrestiżowaKuchnia.pl, ma od długich, długaśnych lat do czynienia z japońskimi nożami.
Z czym musisz się liczyć, gdy kupisz tani japoński nóż?
Szybko i sprawnie odpowiadając na to pytanie - z bardzo prawdopodobnym rozczarowaniem. Z mojego doświadczenia wynika, że na japońskie noże decydują się ludzie, których rozczarowały europejskie ostrza. Czyli – chcą więcej. I teraz problem. Jeśli kupisz tani, japoński nóż, niemal nie ewoluujesz. Taki nóż niemal natychmiast, po dniu, dwóch ujawni swoje niedostatki i będzie kroił albo tak samo, albo i (czasem) nawet gorzej, niż nóż europejski.
To prosta droga do wściekłości na samego siebie, na bezsensownie wydane pieniądze, które mogły poczekać na swój „ciąg dalszy” - czyli kwotę, za którą kupimy coś naprawdę wartego uwagi.
Japoński nóż japońskiemu nożowi nie równy
Nie dajmy się zwieść faktowi, że każdy japoński nóż będzie doskonały tylko z tego powodu, że kuty jest w Kraju Kwitnącej Wiśni. Tak to, moi Drodzy, nie działa. I w Japonii produkuje się noże budżetowe, pozwolę sobie nazwać je pospolitymi, które, niestety, są „japońskie” w mini-stopniu. Bo od japońskiego noża wymagamy świetnej, czy wręcz wybitnej ostrości, długiego jej trzymania i tego że będzie nas prowokował do coraz lepszego krojenia. „Japońskie”, tanie noże nie spełnią żadnego z tych warunków. Taka prawda. To tak, jak z Fiatem Pandą i sportowym super bolidem – i jedno i drugie wyjedzie na tor wyścigowy. Ale ten fakt „rajdówki” z poczciwej Pandziuli nie uczyni.
Dlatego z uporem trzymam się w naszym sklepie, PrestiżowaKuchnia.pl, tylko bardzo dobrych i doskonałych japońskich noży. Japońskich, podkreślę. Nie „japońskich”, czyli takich, gdzie nóż kucharza o długości 20 cm, czyli najpopularniejszy, kosztuje jakieś 200-400 zł, bo to nie nóż, a rozczarowanie. A tego chcę swoim Klientom oszczędzić z całego serca.
Prawdziwy japoński nóż nie może po kilku dniach tracić ostrości
Jeśli zdarzy się, że ostrze japońskiego noża po kilku dniach wyda Ci się tępe, znaczy to tyle, że albo masz słaby nóż, albo coś robisz nie tak. O błędach krojących, które sprawiają, że nawet najdoskonalszy nóż kuty przez super-mistrzów wydaje się być tępy, zrobiliśmy film. Obejrzyj, a będziesz wszystko wiedział. Może też korzystasz z niewłaściwej deski (to temat innych artykułów).
Jeśli masz słaby nóż, musisz liczyć się z tym, że straci ostrość w okamgnieniu, gdyż jego stal jest dość słaba i miękka. Cóż – coś za coś. Mała cena równa się słabej jakości stali. Więc – ostrzysz taki nóż raz po raz, irytując się bezgranicznie, bo ostrze ślizga się po kamieniu, więc z prawdziwym ostrzeniem nie ma to wiele wspólnego. A za kilka dni czeka Cię powtórka z rozrywki, czyli ponowne zmaganie z nożem, który nie bardzo chce się dać naostrzyć. I tak w kółko. Warto?
Słaby, tani japoński nóż nie pozwoli Ci się rozwijać
I jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia. Ten, kto spróbował krojenia japońskim nożem (myślę o krojeniu wg zasad sztuki krojenia) wie, że to z tzw. krojeniem nie ma nic wspólnego. Krojenie japońskim nożem to przeżycie. Ostrze prowadzi krojącego, pozwala mu na wyczyny, na które wcześniej nie miał się jak poważyć. Nie miał, bo nie kroił, a zmagał się z warzywami, owocami, czy mięsami. Krojenie prawdziwym (nie koniecznie kosztującym od razu kilka tysięcy!) japońskim nożem to przeżycie. Wchodzimy w obszar zupełnie nowych, fantastycznych doświadczeń.
Trudno się o tym pisze, bo trzeba tego spróbować. Teraz czuję się tak, jakbym przekonywał kogoś, kto nigdy nie jadł w najlepszej restauracji świata, że tam jedzenie smakuje bardziej intrygująco, niż w Fast foodzie.
Do sedna – słaby japoński nóż nie pozwoli Ci kształcić i rozwijać sztuki krojenia, bo sam tego nie potrafi. Stal będzie stawiała opór, tępiła się błyskawicznie, nie pozwoli Ci wykonywać ruchów, którymi czarują nas mistrzowie japońskiej kuchni. Oczywiście, nie musisz dochodzić do ich poziomu. Ale - mając w ręku dobry, czy bardzo dobry japoński nóż będziesz mógł spróbować rozwijać kunszt.
Jeśli jednak to Cię „nie kręci” i chcesz kroić przeciętnie, czy nawet i źle, jak, niestety, kroi niemal 99% używających noży, wtedy nie ma o czym mówić. Pytanie, po co w takim razie wydawać pieniądze na „japoński” nóż, skoro można je przeznaczyć na coś zupełnie innego?
Dlaczego w takim razie Japończycy kują tanie „japońskie” noże?
A dlaczego by nie? Skoro jest mnóstwo ludzi, dla których liczy się fakt, że będą mieli w kuchni noże opatrzone przymiotnikiem „japońskie”, a dla których nie jest ważne, co ten nóż naprawdę potrafi, producenci z tego korzystają.
My do sklepu takich noży nie dodajemy, bo wiemy, że każdego, kto chce więcej (a takie jest założenie naszej prestiżowej przestrzeni) tego typu noże błyskawicznie rozczarują, czy nawet i rozwścieczą. Nie lubimy kompromisów w tej materii – twierdzimy, za Bułhakowem, że jakość jest jedyna, a co za tym idzie, pierwsza.
Nie polecimy Wam też ani jednego taniego noża. Nawet, gdybyście nas bardzo prosili. Wiemy, że po czasie rozczarujecie się i będziecie czuć, że mogliśmy Was ostrzec. Więc – ostrzegamy zawczasu.
Krystian Wawrzyczek, specjalista z zakresu żywienia, technik i technologii kulinarnych
Joanna Gawlikowska – współtestująca kuchenny sprzęt klasy Premium
Zdjęcia: Grupa Nas Troje
Szukaj nas tutaj: